AVCHD. Ze względu na wyższą jakość pliku wideo format AVCHD ma większy rozmiar pliku niż MP4. Dzięki kompresji MPEG-4 AVC / H.264 rozmiar pliku wyjściowego AVCHD jest 3 razy większy niż plik MP4. MP4. MP4 uzyskuje wyższą kompresję niż AVCHD, co sprawia, że plik MP4 jest mniejszy niż AVCHD. Jeśli telewizor jest włączony, a następnie pojawia się dźwięk, a obraz wystąpi na monitorze dopiero po kilku minutach. Czasami jasność obrazu jest tak niska, że nie jest możliwe rozważenie, co dzieje się z dużymi problemami. oprócz, Pośredni znak naruszenia elementów falownika staje się trwałym tętniącym się na ekranie. Po włączeniu usługi Zdjęcia w iCloud zdjęcia i nagrania wideo będą automatycznie przesyłane do usługi iCloud. Nie będą one powielane w kopii zapasowej iCloud, dlatego zalecane jest przechowywanie kopii zapasowych biblioteki. Wykonaj poniższe instrukcje, aby pobrać kopie zdjęć i nagrań wideo na Maca lub PC. Podstawową różnicą webinarium oraz wideokonferencji jest liczba osób organizujących wybrane spotkanie. Otóż webinar można komfortowo prowadzić nawet w 3-4 osoby, przy czym reszta uczestników pozostaje przy wyłączonych kamerkach i mikrofonach. Warto jednak wspomnieć, że użytkownik webinaru może poprosić o głos, napisać Jest to dobra wiadomość, ponieważ rosnąca jakość zdjęć i filmów wideo (obecnie wideo 4K przy 60 klatach na sekundę staje się już standardem) oznacza, że użytkownicy muszą stale obserwować, ile wolnego miejsca pozostało na ich urządzeniach. Tłumaczenia w kontekście hasła "jest wideo" z polskiego na angielski od Reverso Context: Na prawej stronie bloga jest wideo na ten temat. meIOZf. Wczorajsza premiera Xiaomi Mi 11 odbiła się szerokim echem. To ostatni sztandarowy smartfon zaprezentowany w 2020 r., a jednocześnie zapowiedź tego, co czeka nas w 2021 r. Jest to pierwszy smartfon z procesorem Qualcomm Snapdragon 888, czyli najnowszym topowym czipem, który na przestrzeni przyszłego roku będzie pojawiał się coraz właśnie procesor jest jednym z kluczowych elementów w nowym systemie nagrywania wideo w trybie nocnym. Qualcomm już wcześniej zapowiadał, że Snapdragon 888 jest wyposażony w zupełnie nowy, potrójny procesor obrazu (ISP), który umożliwia równoległe przetwarzanie obrazu wideo z trzech matryc aparatu jednocześnie. Procesor może przetworzyć rozdzielczość 2,87 gigapiksela na sekundę. Przekłada się to np. na równoległe przetwarzanie trzech strumieni wideo 4K, albo np. możliwość robienia serii zdjęć z matrycy z szybkością aż 120 kl/s z zachowaniem pełnej rozdzielczości sensora. Xiaomi wykorzystało te możliwości do wdrożenia trybu nocnego w wideo. Tryb nocny od kilku lat pomaga nam robić nocne zdjęcia smartfonami, łącząc wiele klatek w jedno ujęcie. W dużym skrócie, w czasie kilku sekund naświetlania aparat przechwytuje jeden obraz z długim czasem naświetlania, na którym uzyskujemy poprawną ekspozycję, ale dość mało detali. Następnie na skutek obliczeń uzupełnia detale pobrane z kolejnych zdjęć zrobionych na krótszej migawce. To wszystko dzieje się w tle, zupełnie automatycznie, ale przetwarzanie takiego zdjęcia często zajmuje nawet kilka przenieść podobną zasadę na tryb wideo, w którym robimy nie jedno zdjęcie, ale de facto co najmniej 30 klatek co sekundę? Xiaomi nawiązało współpracę z BlinkAI, czyli firmą mieszczącą się w Bostonie, specjalizującą się w przetwarzaniu obrazu z wykorzystaniem technologii AI. Algorytmy uczenia maszynowego przetwarzają obraz wideo nagrany w słabym świetle i w ciągu milisekund poprawiają jakość każdej klatki na bazie poznanych wcześniej schematów. Operacje są wspierane przez NPU (Neural Processing Unit) procesora Snapdragon 888. Tyle teorii, ale jak w praktyce sprawdza się tryb nocny w wideo nagrywanym Xiaomi Mi 11? Własne przykłady nagramy, gdy tylko smartfon trafi w nasze ręce, ale przykłady działania udostępnione przez BlinkAI wyglądają bardzo jest wyrównana, a obraz jest znacznie przyjemniejszy dla oka. Film w trybie nocnym bardziej oddaje to, co widzielibyśmy gołym okiem. Jednocześnie z przykładów wynika, że trudno mówić o poprawie obrazu w kwestii detali, ale przynajmniej nie widać pogorszenia jakości wywołanego rozjaśnieniem obrazu, a jest to dużym też zauważyć, jak dobrze oprogramowanie kontroluje poziom szumu. Mimo znacznego podbicia ekspozycji szumu po prostu nie widać, nawet w zacienionych partiach obrazu. Efekt jest tak dobry, że wygląda wręcz sztucznie, aż nazbyt wygląda naprawdę obiecująco, ale pamiętajmy, że są to filmu pokazane przez dostawcę technologii AI. Efekty w praktyce ocenimy, kiedy smartfon trafi już do nas na testy. Zacznijmy od początku - 70mai to producent kamer samochodowych (i nie tylko) pochodzący z Chin - w branży elektroniki samochodowej to raczej nic nowego. Obecnie na rynku możemy spotkać dwa modele wyprodukowane przez chińską firmę - są to modele 70mai Dash oraz 70mai PRO Dash - i właśnie tymi modelami zajmę się w tym tekście. AKTUALIZACJA - LUTY 2020 Zobacz najnowszą recenzję porównawczą najnowszych modeli kamer samochodowych 70mai: Recenzja kamery samochodowych 70mai 1S, MINI, LITE, PRO Należy wspomnieć, że kamery te nie są rewolucyjnymi produktami na rynku wideorejestratorów, nie oferują żadnych szokujących nowości, które sprawiłyby, że maniakom nowinek technologicznych zrobiłoby się gorąco - mogę za to z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że w swojej klasie cenowej to jedne z najlepszych rejestratorów jazdy jakie obecnie możemy znaleźć w sprzedaży. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że w moim osobistym rankingu kamer o najwyższym stosunku jakości do ceny są bardzo blisko, jeśli nie równo z kamerami marki Viofo. W poniższym tekście znajdziecie wiele informacji na temat obydwóch kamer, jednak moim zamierzeniem nie było wypisanie suchych faktów - starałem się opisać realne odczucia z użytkowania tych kamer na co dzień i właśnie tym z Wami się dzielę. Poniżej tabelka z podsumowaniem najbardziej podstawowych właściwości - po szczegółowe informacje zapraszam do naszych kart produktowych. Zobacz karty produktowe: 70mai Dash Camera / 70mai PRO Dash Camera 70mai Dash Camera Spośród dwóch kamer jest to kamera tańsza, a co za tym idzie jej wyposażenie i specyfikacja odbiega od tego, co oferuje jej droższy brat, którego póki co zostawimy w spokoju. Co dobrego znajdziemy w środku 70mai Dash Camera? Po pierwsze - bardzo popularny przetwornik obrazu Sony IMX323, który stosowany jest w wielu popularnych modelach, choćby takich jak Viofo G1WS, Viofo WR1, Mio MiVue J60 czy Mio MiVue 785 - w tym miejscu należy wspomnieć, że wspomniane kamery Mio potrafią być dwa, a nawet trzy razy droższe niż model od 70mai - oczywiście na cenę wpływa wiele innych rzeczy niż sam przetwornik, jednak daje to do myślenia w kontekście jakości obrazu, jaki możemy uzyskać z tej kamery. Nagrania w rozdzielczości FullHD, a także kąt widzenia na poziomie 130 stopni to już standard we wszelkiego rodzaju kamerach samochodowych (w tym zdaniu pomijamy “kamery” z marketów), dlatego nie ma potrzeby, aby rozwodzić się nad tym dłużej, niż jest to konieczne. Obraz na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się z tłumu konkurentów w swojej klasie cenowej, ale jest zupełnie poprawny i wystarczający do podstawowej rejestracji jazdy. Wielkim plusem tej kamery jest jej budowa - ma ona kształt walca, na pierwszy rzut oka jest bardzo podobna wyglądem do kamer marki BlackVue uważanych przez wielu za najbardziej dyskretne na rynku - dla klientów pragnących znaleźć mało widoczny sprzęt jest to na pewno wielki atut - dla mnie zresztą też, bo podczas przeprowadzania testów schowałem kamerę bez żadnego problemu za lusterko i jako użytkownik zupełnie o niej zapomniałem - a tak w mojej opinii powinno być. Kolejną zaletą, nieco wiążącą się z budową kamery jest wbudowany moduł WiFi. Z racji kształtu kamera nie posiada wbudowanego wyświetlacza, więc w celu zmiany ustawień lub podglądu nagrań jesteśmy “zmuszeni” do użycia smartfona i aplikacji dostarczonej przez producenta (o aplikacji w osobnym punkcie przeczytacie zaraz). Jedynym dużym minusem jaki potrafię znaleźć w budowie tej kamery jest jej uchwyt - zastosowana szybkozłączka, trochę inspirowana tymi od kamer sportowych jest szalenie niewygodna w użytkowaniu - trudno bowiem przy samej szybie “kręcić śrubką” w celu odkręcenia kamery od szyby, tutaj widzę zdecydowaną przewagę konkurentów z tej półki cenowej. Mały minusik stawiam również ze względu na zastosowanie baterii (240 mAh), a nie kondensatora, jednak nie można mieć wszystkiego. Biorąc pod uwagę cenę kamery (259 zł - cena w naszym sklepie w dniu publikacji artykułu), a także główne zalety tej kamery (solidny przetwornik Sony IMX323, dyskretna budowa, moduł WiFi) jest to jedna z dwóch kamer, którą będę polecał klientom poszukującym rejestratora samochodowego w cenie do ok. 300 złotych - jej bezpośrednim rywalem jest kamera Viofo G1WS, która do tej pory “kosiła” konkurencję w tej kategorii cenowej. Bezpośrednie porównanie tych dwóch kamer znajdziecie poniżej. Link: Jak możemy zauważyć, obraz ani specjalnie nie przewyższa, ani nie odstaje od Viofo G1WS. W mojej opinii w dzień radzi sobie lepiej kamera od Viofo, a w niekorzystnych warunkach oświetleniowych (zmrok/noc) model 70mai Dash Cam - jednak dużo też zależy od preferencji i poczucia estetyki, ponieważ w podanych w filmie przykładach tablice rejestracyjne mogą zostać odczytane z podobną skutecznością z obydwóch kamer. Jeśli chcecie zobaczyć więcej filmów z tej kamery - zapraszam na nasz kanał YouTube. Tutaj link do playlisty z filmami z kamery 70mai Dash Camera. 70mai PRO Dash Camera Bardziej “wypasiony” spośród dwóch produktów 70mai to jego wersja PRO, która pod względem specyfikacji jest imponująca. Nowoczesny chipset HiSilicon H3556 oraz bardzo zaawansowany przetwornik obrazu Sony IMX335 (matryca oferuje ok. 2 razy większą czułość niż w przypadku OV4689, który użyty jest w bezpośrednim konkurencie Viofo A119!) - to musi robić wrażenie w przypadku kamery, która kosztuje niecałe 400 zł. Należy nadmienić, że kamera została "wypuszczona" na rynek stosunkowo niedawno, więc można się spodziewać, że jej oprogramowanie będzie jeszcze poprawiane lub “dopieszczane” - ewentualne nowe wersje firmware mogą spowodować zarówno dodanie nowych trybów pracy jak i poprawienie jakości obrazu. Obraz z kamery 70mai PRO Dash Camera w porównaniu z obrazem z kamery Viofo A119 wydaje się być zdecydowanie jaśniejszym i bardziej przejrzystym. To nie koniec atrakcji oferowanych przez kamerę 70mai PRO Dash Camera - pamiętacie kodowanie zastosowane choćby w modelu BlackVue DR900S (czyli najbardziej zaawansowanej technologicznie kamerze na rynku dostępnej w dniu pisania tego tekstu)? Tu też jest obecne! Dzięki temu nagrywane pliki zajmują dużo mniej miejsca na karcie pamięci bez utraty jakości obrazu - ode mnie za zastosowanie tej technologii wielki plus dla 70mai. Kamera zbudowana jest zgoła odmiennie niż jej “słabszy” brat - pierwszą widoczną różnicą jest zastosowanie wyświetlacza o wielkości 2 cali oraz zupełnie inny kształt, w mojej opinii nieco mniej dyskretny, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, by kamera rzucała się przesadnie w oczy. Dołożenie ekranu nie spowodowało rezygnacji z wbudowanego modułu WiFi - możemy wybrać wygodniejszą dla nas metodę wprowadzania zmian w ustawieniach czy też podglądu plików - albo skorzystamy z wyświetlacza i fizycznych przycisków na kamerze, albo z aplikacji. Uchwyt zastosowany w tym modelu jest o niebo lepszy niż w modelu bez dopisku “PRO” - kamerę bezproblemowo wsuwamy w przyklejony do szyby uchwyt - cała operacja zajmuje sekundę i nie wymaga praktycznie żadnej siły. Warto w tym miejscu wspomnieć, że planowane jest wprowadzenie na rynek wersji z modułem GPS w uchwycie (tak jak w kamerach Viofo A119x/A129) - w takim wypadku, oprócz samej wygody na plus możemy dodać również funkcjonalność. Jeśli mowa o trybie parkingowym, to musimy powrócić do plusów - kamera po następnym włączeniu (podpięciu do zasilania) informuje użytkownika komunikatem dźwiękowym (w j. angielskim) oraz tekstowym (również w j. angielskim) o tym, czy wystąpiło jakieś nagranie podczas nieobecności kierowcy. Podczas testów rozwiązanie to było dla mnie wielkim udogodnieniem - nie musiałem każdorazowo sprawdzać czy cokolwiek niepokojącego działo się podczas mojej absencji, kamera mówiła mi o tym sama. Ciekawostką jest również umożliwienie sterowania kamery głosem, jednak działa ona jedynie przy wykorzystaniu języka angielskiego - za pomocą komunikatów głosowych można zrobić zdjęcie, rozpocząć nagrywanie wideo oraz zdecydować, czy kamera ma przestać nagrywać dźwięk) - osobiście oprócz sprawdzenia działania tej opcji, ani razu nie skorzystałem z tego trybu “na poważnie” i traktuję go jedynie jako ciekawostkę. Kamera 70mai PRO Dash Camera kosztuje 399 zł i jej naturalnym konkurentem z racji pobytu na jednej półce cenowej wydaje się być Viofo A119 (którego chipset porównałem wyżej). Od wielu miesięcy, a być może nawet lat jestem zakochany w modelu A119 - z łezką w oku muszę stwierdzić, że prawdopodobnie zmieniłem obiekt swojej miłości - 70mai PRO dostępny w tej cenie jest dla mnie IDEALNY. W mojej prywatnej opinii, obraz jest zdecydowanie lepszy niż w modelu A119, a wbudowany moduł WiFi jest powiewem nowoczesności. Poniżej znajdziecie porównanie obydwóch kamer: Link: Podsumowując - jestem zachwycony kamerą 70mai PRO do tego stopnia, że prawdopodobnie nie zwrócę swojego egzemplarza do magazynu i będę ryzykował utratę pracy i problemy z prawem - miłość jest ślepa ;-). Jeśli chcecie zobaczyć więcej filmów z tej kamery - zapraszam na nasz kanał YouTube. Tutaj link do playlisty z filmami z kamery 70mai PRO Dash Camera. Aplikacja Krótko mówiąc - jest ŚWIETNA. Przede wszystkim szybka, intuicyjna, nie rozłącza się (a to nie zawsze jest standard w testowanych przeze mnie kamerach), oraz, co dla mnie bardzo istotne, nie posiada zbędnych opcji. Nie jestem fanem aplikacji rozbudowanych do tego stopnia, że zaczynam zapominać w którym miejscu znaleźć interesującą mnie opcję. Aplikacja 70mai na wyciągnięcie kciuka oferuje zmianę wszystkich najpotrzebniejszych ustawień oraz podgląd nagrań, a przy tym jest niezwykle prosta w obsłudze. Słowa nie opiszą do końca tego jak bardzo podpasowała mi aplikacja od 70mai, liczby jednak tak - 9/10 - jedyny minus to brak języka polskiego, co oferują choćby rywale z Viofo czy BlackVue. Jakie opcje znajdziemy w 70mai App? To zależy. Jedna aplikacja obsługuje obie kamery, więc zawartość menu jest zależna od kamery, z którą się połączymy. Poniżej tabela z wyszczególnionymi opcjami dostępnymi w aplikacji dla danej kamery (w kolejności występującej w aplikacji): Podsumowanie Wydaje się, że jesteśmy świadkami narodzin pierwszego poważnego rywala Viofo w segmencie budżetowych rejestratorów - do tej pory żaden producent nie był w stanie sprostać wyśrubowanemu stosunkowi jakości do ceny, w czym specjalizuje się firma Viofo - teraz się to zmieniło. Oba modele są naprawdę świetnymi wyborami w (wymyślonych przez nas) kategoriach kamer do 300 zł i do 500 zł - osobiście z czystym sumieniem będę polecał ten sprzęt każdemu klientowi - jest on wart każdej złotówki, którą na niego przeznaczymy. Przy oglądaniu elektroniki macie pewnie czasem uczucie, że sprzęt który trzymacie jest dobrze wykonany, spójny i wart swojej ceny - jeśli zdecydujecie się na sprzęt od 70mai uczucie to będzie towarzyszyć Wam codziennie. W razie jakichkolwiek pytań czy wątpliwości dotyczących kamer 70mai serdecznie zapraszam do kontaktu z naszą firmą - postaramy się odpowiedzieć na każde zagadnienie najlepiej jak potrafimy. W razie braku jakichkolwiek pytań - pozostaje mi Was zaprosić do zakupów w naszym sklepie - poniżej odnośniki do opisywanych kamer. Dzięki za spędzenie kilku/kilkunastu minut z kamerami 70mai i moim tekstem! Pisownia Zalecana jest pisownia spolszczona, czyli z w, a nie z v. Pisownia z v jest jednak dopuszczalna, w takim bowiem zapisie nazwa magnetowidu pojawiła się w Polsce i dominowała przez kilkanaście lat. Dziś coraz częściej tamten sposób pisania ustępuje ortografii spolszczonej, ale jest wciąż obecny. Inaczej jednak odnoszą się językoznawcy do zapisu wyrazów utworzonych za pomocą przedrostka wideo- – tu poprawna jest tylko postać z w, zapis video- to błąd ortograficzny: wideoodtwarzacz, wideogra, wideokaseta, wideoteka. Odmiana Rzeczownik Tytuła, Marta Łosiak "Polski bez błędów. Poradnik językowy dla każdego"Opracowano przy współpracy z Wydawnictwem Szkolnym PWN Pewnie spora część z Was miewa problem z portalem YouTube. Gdy buforowanie trwa w nieskończoność, nic nie da się obejrzeć spokojnie, a pozostawienie filmu w otwartej karcie w tle nie pomaga. Na szczęście można obejść ograniczenie i cieszyć się ponownie ładującymi się filmami do samego końca po pauzie odtwarzania. Wszystko za pomocą ważącego trzysta kilobajtów rozszerzenia do przeglądarki - i to nie tylko dla Chrome’a. Używanie rozrywkowego serwisu z klipami wideo firmy Google wcale nie jest takie przyjemne i bezstresowe, jakbyśmy tego chcieli. Czasem nie sposób obejrzeć nawet głupiutkiego filmiku z kotami, bo YouTube odmawia współpracy. Na spory problem cierpią - lub cierpieli, bo odpukać od jakiegoś czasu, przynajmniej na moim łączu, jest wszystko ok - użytkownicy internetu Orange, co opisywaliśmy wspólnie z Mateuszem na łamach Spider’s Web. Ale Google też dorzuca swoje trzy grosze w temacie, czym potrafi użytkowników doprowadzać do szewskiej pasji. Era YouTube’a łupanego W zamierzchłych czasach, gdy Internet przynosiłem jeszcze do domu od sąsiada w wiaderku, natychmiastowe odtworzenie klipu na YouTubie nawet w najmizerniejszej jakości graniczyło z cudem. Wtedy jedynym rozwiązaniem było otwarcie przesłanego przez znajomego na Gadu-Gadu śmiesznego filmiku z kotami w roli głównej w jednej z kart w tle. Po kwadransie pasek buforowania zwykle był już naładowany na tyle, że dało się wspomniany materiał obejrzeć. I to było dobre. Znacznie później, gdy już internet znacznie przyspieszył i strumieniowanie wideo 720p w czasie rzeczywistym nie stanowiło problemu, nawyk pozostawiania filmów do załadowania się do końca na karcie w tle pozostał. Ot tak na wszelki wypadek, jakby kabel od internetu miało urwać w trakcie oglądania, a ja miałbym nigdy nie dowiedzieć się, jak skończyła się kolejna przeróbka Hitlera w poszukiwania elektro lub innego z popularnych w tamtym czasie hitów internetów. Dasz mi, DASH Radosne buforowanie skończyło się w momencie, gdy Google stwierdził, że na YouTubie pora zarabiać, a takie buforowanie ludziom jednocześnie kilkunastu filmów, gdy obejrzą pewnie kilkanaście sekund jednego z nich po prostu się nie opłaca - a przynajmniej takie wytłumaczenie sobie znalazłem dla faktu, że pewnego dnia moje filmy przestały się ładować. Serwis wprowadził protokół streamingu o groźnie brzmiącej nazwie Dynamic Adaptive Streaming over HTTP, który skrócić można jako DASH. Nie zagłębiając się w techniczne bzdurki, istotny jest efekt: włączenie DASH-a sprawiło, że odwieczny porządek rzeczy został zachwiany. Od bliżej nieokreślonej daty pauza na YouTubie = stop buforowania, koniec, kropka. Chcesz buforować, to oglądaj, a jeśli Ci się tnie, to majstruj paskiem postępu. Nie żeby to był straszny #firstworldproblem - po prostu trzeba było zmienić przyzwyczajenia. I to też było dobre. Ale znów do czasu, bo wraz ze wzrostem popularności YouTube’a wprost proporcjonalnie malała szybkość ładowania się filmów - a chociaż moje łącze rosło, to teraz się zdarza, że filmik odpalam dłużej, niźli we wspomnianych z rozrzewnieniem czasach “wiaderkowego” internetu. A czasem nawet rezygnuję, gdy widzę że dalsza próba odtworzenia klipu nie ma przyszłości. I co teraz? Nie ze wszystkimi pomysłami twórców internetowych witryn można sobie poradzić - ręka w górę komu w końcu udało się pozbyć Śledzika - ale akurat w przypadku YouTube’a da się ten nieszczęsny DASH wyłączyć. Nie to, żeby mi sam koncept przeszkadzał, bo jak rozumiem w skali świata to mogą być naprawdę wymierne oszczędności dla Google - problem w tym, że po prostu przedobrzyli i często - zwłaszcza na słabszym łączu - portal jest nieużywalny. Udało mi się na szczęście znaleźć rozwiązanie. No dobra, nie mi się udało, tylko znajomy podesłał mi linka do strony gdzie opisane zostało rozszerzenie do przeglądarki Chrome oraz skrypty do innych przeglądarek, które pozwalają na wyłączenie DASH-a. Nazywa się ono YouTube Center, ale myk jest taki, że trzeba rozszerzenie/skrypt do przeglądarki dodać ręcznie - zaufajcie, sprawdzałem, nie ma go w Chrome Web Store, a jedyne co odszukane w zasobach oficjalnego sklepu z dodatkami znalazłem, to rozszerzenie centrujące YouTube’a na środku panoramicznego monitora. No ale to nie o to mi chodziło. YouTube Center Instalacja rozszerzenia jest na szczęście banalnie prosta i sprowadza się do kilku kliknięć. Lifehacker odsyła na podstronę gdzie należy kliknąć w link “Mirror: Dropbox” przy nazwie używanej przez siebie przeglądarki. W moim przypadku jest to Chrome, a po kliknięciu pobrane rozszerzenie trafia na pulpit w postaci malutkiego pliku .crx. Aby je dodać do przeglądarki wystarczy otworzyć w nowej karcie spis zainstalowanych rozszerzeń, włączyć tryb programisty i przeciągnąć ściągnięty uprzednio plik. Voilla! Po instalacji i pierwszym wejściu na serwis YouTube użytkownik przenoszony jest do panelu Ustawień YouTube Center. Rozszerzenie wygląda potężnie i zawiera mnóstwo opcji, które pozwalają na dopieszczenie YouTube’a. Przyznam szczerze, że nie miałem czasu ani ochoty się już nimi bawić, a po prostu udałem się do zakładki “Odtwarzacz” i upewniłem się, że ptaszek przy “Odtwarzanie Dash” jest odznaczony. I tyle, działa. Reszta ustawień mnie nie interesuje, ale może Wam się przyda. Dostać się do nich można przez klikanie koła zębatego obok awatara w prawym górnym rogu. Rozszerzenie dostępne jest w języku polskim, więc nie powinno być z nim problemu. Dla mnie najważniejsze, że problem buforowania filmów został już rozwiązany. Jak następnym razem wystąpi, wiem co klikać, aby Dash wyłączyć. A tymczasem wracam do oglądania kolejnych kotów. Jeśli czegoś nie wolno, ale się bardzo chce, to można. Ta internetowa mądrość ma swoje odzwierciedlenie w zapisie słowa ‘wideo’, bo częściej można się spotkać raczej z zapisem *video. Dumam, że jest tak dlatego, ponieważ video wygląda jakoś tak bardziej… no, po prostu bardziej 🙂 Tymczasem słowniki odnotowują pisownię spolszczoną, choć znany wszystkim internautom pokazuje obie formy, wpis TUTAJ. Warto też pamiętać, że z wideo- jest tak właściwie takie samo jak super- czy mega- (o których pisałam wcześniej TUTAJ): piszemy łącznie z rzeczownikami: wideoteka, wideotelefon, także – co pewnie bardziej przydatne dla Czytelników tego bloga – wideomarketing czy wideokonferencja. Jak tam u Was z zapisem tego słowa?

mi wideo co to jest