Nie wiem czy istnieje w tej sytuacji coś takiego jak szczera rozmowa. Może po 20 latach. Wydaje mi się, że iiwaa potrzebuje po prostu potwierdzenia ze strony męża. Nie rób żadnych gierek iiwaa, ale nie otwieraj PUSZKI PANDORY. Ja jestem właśnie po wypuszczeniu takiego pterodaktyliona na wolność i wiem, że sobie tym zaszkodziłam.
5 648. Miasto. SZCZECIN. 2 Luty 2009. #5. warto spróbować wszystkiego i ratować jeżeli oboje tego chcecie ale jeżeli dojdziesz do wniosku że naprawdę go nie kochasz i nie potrafisz już z nim żyć pod jednym dachem to się rozstańcie bo awantury rękoczyny i wzajemna niechęć to najgorsze co możecie sobie i dziecku zafundować
Nie kocham swojego dziecka. Zaloguj począwszy od twojego ip, ale tym zajmie się już mój kuzyn. Nie pozwolę robic krzywdy niewinnym dzieciom. ale jednak kocham męża. To córka jest
"Nie kocham już mojego męża - co robić?" Idea miłości dawnej może przyjść w różnych sytuacjach i nie każda z nich jest naprawdę tragiczna. Często kobieta deklaruje, że nie kocha swojego męża, po prostu nie jest w stanie odróżnić prawdziwych uczuć od krótkotrwałych emocji.
Przytaknęła. Początkowo szłyśmy bez słów. Psiaki się cieszyły ze swojego towarzystwa, szczęśliwie merdając ogonami. – Wiesz, ja chyba nie kocham już męża. – No to na grubo zaczynamy – pomyślałam. Tak to czujesz? – zapytałam. – Ja chyba nic nie czuję. My nic nie robimy wspólnie.
W Starachowicach mieszka rodzeństwo mojego męża - Teściowie niestety już nie żyją a miałam wspaniałą Teściową! W Ostrowcu mieszka wiele bliskich nam ludzi, a nade wszystko było to rodzinne miasto mojego Ojca. Jestem. So, 12-03-2005 Forum: Ostrowiec Świętokrzyski - Re: hanka dziewczyną twardą jest
hj40fV. Data utworzenia: 18 lutego 2022, 6:16. Są razem już 34 lata. I choć Mariola Bojarska-Ferenc ( l.) i Ryszard tworzą udane małżeństwo, słynna trenerka fitness znana z wielu programów w TVP zdradza nam, że zamiast mówienia o miłości woli czyny. By pokazać swoje uczucia, chętnie mężowi coś upichci, albo wyprasuje koszulę. Jak wygląda jej związek? Mariola Bojarska-Ferenc Foto: Tedi / W 2022 roku mija 31 lat od ślubu Marioli Bojarskiej-Ferenc. Mało kto wie, ale gwiazda w przypływie złości pozbyła się swojego czasu pierścionka zaręczynowego. – W naszym małżeństwie nie brakuje emocji od samego początku. Swój temperament włoski pokazałam już wtedy, gdy po ślubie przeprowadziłam się na jakiś czas do Poznania, gdzie mieszkał mąż. Proszę sobie wyobrazić, że trzy tygodnie po ślubie wkurzyłam się na męża przeogromnie. Byliśmy wtedy na eleganckim przyjęciu. Byłam tak zazdrosna o jego długą rozmowę z inną kobietą, że bez zastanowienia rzuciłam pierścionkiem zaręczynowym w tłum i wyszłam. Niestety ktoś go ukradł, nie odzyskaliśmy go – mówiła Faktowi w 2020 roku Bojarska-Ferenc. Mariola Bojarska-Ferenc zdradza sekrety swojej miłości – Gesty są ważniejsze niż słowa. Je zdecydowanie tak wolę. Ludzie często zapewniają się o miłości, ale potem nic za tym nie idzie. To musi być straszne - opowiada nam Mariola, która po tylu latach z ukochanym Ryszardem ma wiele refleksji. – Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że kocham męża nie za coś, a pomimo. Kiedy się jest razem tak długo to się wie, że bywa tęczowo, ale jest też szaro i czarno. Sztuką jest przejść przez te wszystkie kolory życia, bez zadraśnięcia tego co najmocniejsze i być dalej ze sobą i się kochać - stwierdza trenerka, dla której miłość to przede wszystkim partnerstwo, wspólne pomaganie sobie i dbanie o siebie. Jak Mariola Bojarska-Ferenc okazuje uczucia? Według Marioli Bojarskiej-Ferenc słowo "kocham cię" jest zbyt ulotne. – Nie lubię bez sensu mówić mężowi, że go kocham, bo samo słowo dla mnie nic nie znaczy. Ja czuję miłość męża, gdy jestem chora i on opiekuje się mną, robi mi śniadanie do łóżka czy herbatę. Czuję się też kochana, gdy kupuje mi moje ukochane białe kwiaty, bo wtedy wiem, że zna mnie doskonale i wie, że małymi gestami może sprawić mi przyjemność - opowiada i dodaje. - To więcej wyraża niż słowa "kocham cię". Mąż też czuje się kochany, jak wyprasuję mu koszule czy zadbam o dom, ugotuję obiad - kwituje Mariolka. Przeczytaj również: Mariola Bojarska-Ferenc o operacjach plastycznych. Czy wkrótce się na nie zdecyduje? Mariola Bojarska-Ferenc boi się wrócić na siłownię. Poleca ćwiczenia z butelkami Mariola Bojarska-Ferenc o stracie pracy. „Brutalnie ze mnie zrezygnowali" /8 Tedi / Mariola Bojarska-Ferenc opowiedziała Faktowi o miłości. /8 @mariola_bojarska_ferenc / Instagram Mariola Bojarska-Ferenc zna męża już 34 lata. /8 @mariola_bojarska_ferenc / Instagram W 2022 roku Mariola Bojarska-Ferenc będzie obchodziła 31. rocznicę ślubu. /8 - / Kapif Mariola Bojarska-Ferenc lubi gotować dla męża. /8 Aleksander Majdański / Mariola Bojarska-Ferenc dab by jej mąż miał w szafie zawsze wyprasowane koszule. /8 Aleksander Majdański / Mariola Bojarska-Ferenc nie lubi mówić mężowi słów „kocham cię". /8 Aleksander Majdański / Mariola Bojarska-Ferenc uważa, że czyny są ważniejsze od słów. /8 Tedi / Mariola Bojarska-Ferenc nie ukrywa, że jest dziś w szczęśliwym małżeństwie. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
33 odp. Strona 1 z 2 Odsłon wątku: 33187 6 marca 2011 17:52 | ID: 441071 Jestem mężatką od dobrych kilku lat. Planowaliśmy rozstać się jakiś czas temu. Potem daliśmy sobie drugą szansę i wciąż jesteśmy razem. Pojawiło się drugie dziecko i jest normalnie. Ale gdy mąż ma humory jest bardzo nieprzyjemny i ostatnio często sprawia mi przykrość. Gdy często się kłóciliśmi godziliśmy się z mojej inicjatywy, bo uważałam, że wciąż męża kocham i warto walczyć. Ale ostatnio coraz częściej przychodzi mi taka myśl do głowy, czy ja wciąż kocham męża? I dochodzę do wniosku, że tak naprzwdę to nie wiem, chyba nie. Moje pytanie to, czy ktoś z was ma taki problem, jak z nim żyć, albo co postanowić. Proszę o radę, bo wstydzę się z tym iść do rodziny. 6 marca 2011 17:58 | ID: 441077 Kochana, po pierwsze musisz jasno odpowiedzieć sobie na to fundamentalne pytanie: kochasz męża, czy nie? Bo nie wiem i chyba to za mało... Kryzysy zdarzają się w najlepszych związkach, tak samo niedopasowanie charakterów, ale jeśli miłość gdzieś tam w głębi jednak jest, zawsze warto walczyć... Rozmawiałaś z meżem na ten temat? A co on czuje do Ciebie? Co myśli o tej sytuacji? Widzi swoja winę, widzi szanse dla Was? 2 Isabelle Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 03-07-2009 19:42. Posty: 21159 6 marca 2011 18:02 | ID: 441081 Nie wiem czy uwaga, troska i miłość jednego wystarczy...Nie byłam i nie jestem w takiej sytuacji. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie... 6 marca 2011 18:06 | ID: 441084 Nie raz rozmawialiśmy i zbywa mnie zawsze odpowiedzią Problem w tym, że on nie chce rozmawiać jak dopada nas kryzys, mówi że go męczę i takie tam. Myślę, że nie jest dla nas jeszcze za późno, ale nie wiele przynajmniej mi brakuje. Jestem chyba już zmęczona takim stanem rzeczy, dlatego tak bardzo czekam na wiadomość, że przyjęli mnie do pracy, żeby uciec od tego wszystkiego. Dltego nie wiem co dalej z tym wszystkim począć. Wątpię, czy on w ogóle widzi jakiś problem. 4 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 6 marca 2011 18:11 | ID: 441094 Trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć Ci. Ja w takiej sytuacji nigdy nie byłam to tym trudniej. Ale na pewno musicie ze soba porozmawiać na temat swoich uczuć bo takie trwanie w niepewności to chyba na dłuższą "metę" też nic nie da, bo będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą - a nie o to przecież w małżeństwie chodzi. Znam małżeństwo, które również było w kryzysie i na "scementowanie" swojego zwiazku postanowili mieć drugie dziecko... niestety po kilku latach rozstali się... czego oczywiście Tobie nie życzę. Ostatnio edytowany: 06-03-2011 18:22, przez: oliwka 6 marca 2011 18:11 | ID: 441095 Mężczyźni z natury nie należą do wylewnych. Dla nich rozmowa o tym co czujemy jest stratą czasu. Kiedyś ktoś mi powiedział piękne słowa. Zona po 15 latach małżeństwa mówi do męża: Czy ty mnie jeszcze kochasz? Od dnia naszego ślubu mi tego nie powiedziałeś. A mąż na to : Powiedziałem ci to 15 lat temu i jak do tej pory tego nie odwołałem, więc po co się powtarzać?Tacy są faceci. Nie lubią okazywać uczuć. Pytanie tylko czy Ty kochasz jescze męża? 6 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:12 | ID: 441096 Może warto zastanowić sie nad jakąś terapią dla małżeństw. Ja zapytałabym męża czy mnie jeszcze kacha i czy chce ze mną być? W ogóle to powinnaś z nim poważnie porozmawiać. 6 marca 2011 18:12 | ID: 441099 wkasik, wierzę Ci, ze w takiej sytuacji jest Ci ciężko... Może Twojemu meżowi potrzeba jakiegoś bodźca, zeby zobaczył tę sytuację z innej perspektywy? Mężczyznom często trudno rozmawiać o uczuciach... 8 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:14 | ID: 441102 wkasik80 (2011-03-06 18:06:36) Nie raz rozmawialiśmy i zbywa mnie zawsze odpowiedzią Problem w tym, że on nie chce rozmawiać jak dopada nas kryzys, mówi że go męczę i takie tam. Myślę, że nie jest dla nas jeszcze za późno, ale nie wiele przynajmniej mi brakuje. Jestem chyba już zmęczona takim stanem rzeczy, dlatego tak bardzo czekam na wiadomość, że przyjęli mnie do pracy, żeby uciec od tego wszystkiego. Dltego nie wiem co dalej z tym wszystkim począć. Wątpię, czy on w ogóle widzi jakiś problem. Może jesteś znużona swoim dotychczasowym życiem? Praca mogłaby wiele zmienić. 9 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:15 | ID: 441104 oliwka (2011-03-06 18:11:08) Trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć Ci. Ja w takiej sytuacji nigdy nie byłam to tym trudniej. Ale na pewno musicie ze soba porozmawiać na temat swoich uczuć bo takie trwanie w niepewności to chyba na dłuższą "metę" też nic nie da, bo będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą - a nie o to przecież w malżeństwie chodzi. Znam małżeństwo, które również było w kryzysie i na "zcementowanie" swojego zwiazku postanowili mieć drugie dziecko... niestety po kilku latach rozstali się... czego oczywiście Tobie nie życzę. Znam identyczny przypadek ;( 6 marca 2011 18:44 | ID: 441138 Melisa (2011-03-06 18:15:32) oliwka (2011-03-06 18:11:08) Trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć Ci. Ja w takiej sytuacji nigdy nie byłam to tym trudniej. Ale na pewno musicie ze soba porozmawiać na temat swoich uczuć bo takie trwanie w niepewności to chyba na dłuższą "metę" też nic nie da, bo będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą - a nie o to przecież w malżeństwie chodzi. Znam małżeństwo, które również było w kryzysie i na "zcementowanie" swojego zwiazku postanowili mieć drugie dziecko... niestety po kilku latach rozstali się... czego oczywiście Tobie nie życzę. Znam identyczny przypadek ;( No w kolejne dziecko raczej sie nie będę bawić. Jakby coś nie poszło to z trójką nie wiem czy dałabym sobie radę. Poza tym nie wyobrażam sobie być samej, jednak chyba mi zależy tylko to uczucie takie jakieś przytłumione jest. Faktycznie potrzebuję chyba jakiejś zmiany. Już za długo w domu siedzę. 11 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 6 marca 2011 18:46 | ID: 441140 Jeśli to już druga sansa, to raczej wątpię, żeby mąz się zmienił. Kiedyś miałam identyczną sytuację i też awaliśmy sobie sanse... Po jakimś czasie usiedliśy do rozmowy, i postanowiliśmy sie rozstać. Nie wiem, jak dokladnie jest u Ciebie. U mnie było tak, że razem męczyliśmy się wzajemnie.... 12 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:48 | ID: 441142 wkasik80 (2011-03-06 18:44:58) Melisa (2011-03-06 18:15:32) oliwka (2011-03-06 18:11:08) Trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć Ci. Ja w takiej sytuacji nigdy nie byłam to tym trudniej. Ale na pewno musicie ze soba porozmawiać na temat swoich uczuć bo takie trwanie w niepewności to chyba na dłuższą "metę" też nic nie da, bo będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą - a nie o to przecież w malżeństwie chodzi. Znam małżeństwo, które również było w kryzysie i na "zcementowanie" swojego zwiazku postanowili mieć drugie dziecko... niestety po kilku latach rozstali się... czego oczywiście Tobie nie życzę. Znam identyczny przypadek ;( No w kolejne dziecko raczej sie nie będę bawić. Jakby coś nie poszło to z trójką nie wiem czy dałabym sobie radę. Poza tym nie wyobrażam sobie być samej, jednak chyba mi zależy tylko to uczucie takie jakieś przytłumione jest. Faktycznie potrzebuję chyba jakiejś zmiany. Już za długo w domu siedzę. Zaczniesz pracowac, spotykać się z innymi ludzmi, od razu inaczej spojrzysz na świat i na swój dom również. A może i mąż spojrzy inaczej na Ciebie jak opowiesz o przystojnym koledze ze zmiany Ostatnio edytowany: 06-03-2011 18:50, przez: Melisa 13 Stokrotka77 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 14-01-2011 11:32. Posty: 2868 6 marca 2011 18:55 | ID: 441147 Bez szczerej rozmowy ciężko będzie dojść do porozumienia, a myślałaś o jakiejś terapii dla Was obojga???? Może jakieś wizyty u psychologa??? Skoro chcesz byście byli dalej razem, ale ciekawe jak druga strona??? Tylko bez chęci męża ciężko będzie to zrobić.... U mnie jest inna sytuacja, to mąż jest zawsze pierwszy do szczerej rozmowy, do godzenia po kłótni, on jest wylewny, i mówi o uczuciach, ja to trochę jak ten "facet po 15 latach małżeństwa" I życzę Ci z całego serca znalezienia pracy, to odmieni Twoje życie na pewno trochę, takie prowadzenie domu i opiekowanie się tylko dziećmi na dłuższą metę bywa jednak przytłaczające 6 marca 2011 18:57 | ID: 441153 Macie rację dziewczyny. Poczekam, aż humor odrobinę mi się poprawi, bo teraz jadem ciskam, potem zmuszę go do rozmowy i powiem co nie podoba mi się w jego zachowaniu. Dam i jemu szansę i może wtedy dojdziemy do jakiegoś wyrzucić z siebie co nas w nas wkurza i oczyścimy atmosferę. A reszta może jakoś się w dobrym kierunku potoczy. mam nadzieję. 15 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 6 marca 2011 18:59 | ID: 441156 wkasik80 (2011-03-06 18:57:31)Macie rację dziewczyny. Poczekam, aż humor odrobinę mi się poprawi, bo teraz jadem ciskam, potem zmuszę go do rozmowy i powiem co nie podoba mi się w jego zachowaniu. Dam i jemu szansę i może wtedy dojdziemy do jakiegoś wyrzucić z siebie co nas w nas wkurza i oczyścimy atmosferę. A reszta może jakoś się w dobrym kierunku potoczy. mam nadzieję. To już jakis plan Obyś dostała tą pracę ;) 16 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 6 marca 2011 19:00 | ID: 441157 Trzymam kciuki wkasik!!!!! Opanuj emocje, i dopiero pogadajcie!!!! Nie w nerwach, tylko na spokojie:)) 6 marca 2011 19:08 | ID: 441169 No w nerwach mogłabym go jeszcze pacnąć i dopiero by bylo 18 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 6 marca 2011 19:11 | ID: 441174 wkasik80 (2011-03-06 19:08:30)No w nerwach mogłabym go jeszcze pacnąć i dopiero by bylo Lepiej dajcie sobie czas:)) 19 Stokrotka77 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 14-01-2011 11:32. Posty: 2868 6 marca 2011 19:47 | ID: 441227 wkasik80 (2011-03-06 19:08:30)No w nerwach mogłabym go jeszcze pacnąć i dopiero by bylo Hehehe, no lepiej nie, szczerze powiedzcie sobie OBOJE (jakoś go zmuś) co sie Wam nie podoba, i co każda ze stron powinna zmienić w swoim zachowaniu i jakie chcielibyście, żeby relacje panowały, i tego się postarajcie trzymać. I praca też Cię oderwie od myślenia o tym w kółko, poza tym kontakt z ludźmi, nowe znajomości i inne sprawy też zajmą miejsce w głowie Trzymaj się 6 marca 2011 21:08 | ID: 441385 Sonia (2011-03-06 18:46:37)Jeśli to już druga sansa, to raczej wątpię, żeby mąz się zmienił. Kiedyś miałam identyczną sytuację i też awaliśmy sobie sanse... Po jakimś czasie usiedliśy do rozmowy, i postanowiliśmy sie rozstać. Nie wiem, jak dokladnie jest u Ciebie. U mnie było tak, że razem męczyliśmy się wzajemnie.... Sonia, każdy może się zmienić, jeśli chce i każdy zasluguje na "drugą szansę", tylko trzeba ją umiejętnie wykorzystać i trzeba chcieć ją wykorzystać. Tylko szansę daje się sobie obojgu, a nie jemu. To że Tobie się nie udało nic nie znaczy dla wkasik80, bo to inna historia. Ona kocha męża, pisze o nim, że jest wspaniałym facetem. A w dodatku jest uzalezniona jedynej pomocy jakiej potrzebujesz, to w znalezieniu pracy, a rady innych przyjmuj z dystansem, każda historia jest inna. Decyzja musi należeć do Ciebie. Z własnego doświadczenia wiem, że terapie szokowe często są skuteczne. Tylko co jest przyczyną wygaszenia uczuć u Was. Przestaliście się starać być atrakcyjni dla siebie, brak wspólnych zainteresowań, brak czasu tylko dla siebie .... ?
Małżeństwo to nie tylko sposób w jaki dwoje ludzi łączy się nierozerwalną więzią, to również jeden z dowodów na to, że uczucie pomiędzy nimi jest gorące oraz płomienne, a także, że zdecydowali się oni wspierać i pozostawać ze sobą w każdej chwili. Niemniej jednak uczucia nie zawsze są stałe. Tak więc jak powiedzieć mężowi, że go nie kocham? Małżeństwo jest przepiękną rzeczą. Połączenie się ze sobą dwojga ludzi, którzy są pewni swoich uczuć i wiedzą, że od tej pory chcą podążać razem przez życie. Jednak to co zwykle z początku, przypomina prawdziwą bajkową scenerię, może okazać się nieco inne, gdy dojdzie do zderzenia z rzeczywistością. Małżonkowie na początku swojego wspólnego życia, starają się zadbać o wszystko i być dla siebie jak najbardziej przykładnymi partnerami. Co więcej na początku ich wspólnej drogi nic nie zapowiada tego, że do bajkowego życia wkradną się również problemy i kłótnie, na które z pewnością nie byli oni gotowi. Tak więc, wcześniej czy później w każdym małżeństwie pojawia się kryzys, który wystawia na próbę uczucia ze strony obu partnerów. Wówczas jest to prawdziwy sprawdzian dla partnerów, czy miłość która ich połączyła rzeczywiście jest wstanie przetrwać każdą próbę, czy być może jednak nie jest ona na tyle silna i zbyt krucha. Kryzys w małżeństwie oczywiście może mieć charakter przejściowy, niemniej jednak w momencie, kiedy między małżonkami dochodzi do coraz większej ilości kłótni, wówczas automatycznie wkrada się brak zaufania i podejrzenia. Brak zaufania do męża jest tym co najskuteczniej zabija nawet największą miłość oraz pożądanie. W związku z tym można zauważyć, że żona zdecydowanie traci zainteresowanie swoim partnerem, a także nie poświęca mu już zbyt wiele uwagi oraz troski. Coraz chętniej spędza ona czas poza domem, a dodatkowo unika jakichkolwiek czułości. Z pewnością sama żona może w tym momencie zauważyć, że związek praktycznie w niczym nie przypomina tego, który rozkwitał i pełny był uczuć, zanim zdecydowała się ona wyjść za mąż. Niepielęgnowane uczucia, bardzo skutecznie zamierają i gasną, aż w pewnym momencie żona zastanawia się, jak powiedzieć mężowi, że ona go już nie kocha. NIE KOCHAM – przygotowania do poważnej rozmowy partnerów Pierwszym krokiem jaki musi wykonać żona, to przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jej uczucia rzeczywiście w całości wygasły i czy jest ona pewna, że nie chce już w żaden sposób ratować swojego małżeństwa. Jeśli jest ona pewna, że czas związek zakończyć, wówczas powinna odpowiednio przygotować się do rozmowy z mężem. Najlepiej jakby rozmowa przeprowadzona została w dość oficjalnej atmosferze, najlepiej w zaciszu domowym, gdzie nic nie będzie rozpraszać uwagi partnerów. Wówczas mogą oni skupić się wyłącznie na sobie. Żona rozpoczynając rozmowę powinna powiedzieć mężowi o swoich uczuciach, a także podkreślić co miało wpływ na to, że związek znalazł się w takiej, a nie innej sytuacji. Warto również podkreślić, że uczucia wygasły i ona sama nie widzi już szans na uratowanie wspólnego małżeństwa. Co więcej, nie powinna ona jedynie zrzucać winy na męża, gdyż w takich sytuacjach, leży ona po stronie obojga partnerów. Żona powinna prowadzić rozmowę spokojnym i absolutnie niepodniesionym tonem głosu, by nie doprowadzić do żadnej agresji słownej ze strony partnera. Finalnie, powinna również podziękować mu za spędzone razem lata i wyrazić smutek, że związek musi się jednak zakończyć. Żona powinna również uświadomić mężowi, dlaczego to właśnie decyzja o rozwodzie jest słuszna i jak może odmienić to życie zarówno jej jak i jej męża. Każdy bowiem zasługuje na szczęście, a trwanie w małżeństwie bez uczuć z pewnością nie jest tym, na co żadna ze stron zasługuje. Udostępnij
Jeszcze chciałam dodać, że bardzo mi się podoba wypowiedź Kaji, szczególnie ten fragment: kaja32 Kochana seks jest cudowny, wspaniały, umacnia związek i bez niego było by nudno w życiu pod warunkiem że dzielisz sypialnię z ukochanym mężczyzną . I mam nadzieje że kiedyś jak spotkasz właściwego faceta, który Cię doceni i będzie Cię kochał i szanował to zgodzisz się z tym. Pięknie napisane, i wszystko to prawda. Nie daj sobie wmówić, że jest inaczej, że Ci co tak twierdzą "naoglądali się filmów", bo w szczęśliwych związkach opartych na prawdziwej miłości właśnie tak jest. Twoje życie też tak może wyglądać, choć nie z tym facetem, jak mój poprzednik napisał. :) Tu jest wątek autorki w podobnej sytuacji, choc moim zdaniem jeszcze gorszej, ciężko oprzeć mi się wrażeniu, że jej mąż jest jeszcze bardziej brutalny i bezwzględny w tej sferze: Nyanhooman Spędzając większość czasu na anglojęzycznych społecznościach które są pozytywne co do seksu, momentami mam wrażenię że wszyscy polacy są albo w jedną albo w drugą stronę lekko pomyleni. To smutne, że u nas ciężko jest takie podejście dostrzec. :( Ja mam wrażenie, że nieraz występują odchyły w dwie strony: jedna, to znieczulica na uczucia człowieka w czasie seksu, na złe traktowanie go w tej sferze, nieliczenie się z jego potrzebami. Lekceważenie roli satysfakcji i radości z tego w jego życiu, która jest przecież ogromna. Druga strona, to brak akceptacji dla swobody obyczajowej, czyli głównie dla seksu bez zobowiązań. Połączenie tych dwóch to jest dopiero masakra, bo jak można to drugie uzasadniać wyższymi wartościami, i jednocześnie wykazywać się kompletnym brakiem wrażliwości na drugiego człowieka w tym pierwszym?
Dzień dobry :) Postanowiłam tu napisać, bo chyba to jedyne forum, na którym nie otrzymam "głupkowatych" odpowiedzi. Mój problem jest złożony - właściwie to dwa oddzielne problemy, zacznę od tego pierwszego . Mam 42 lata, mój mąż 58. Jesteśmy małżeństwem od 20 lat (poznałam męża, kiedy byłam młodziutką dziewczyną). Jestem jego drugą żoną - pierwsza niestety zmarła po wypadku (nie znałam jej). Mam wrażenie, że ostatnio nie pociągam swojego męża, zastanawiam się, co jest ze mną nie tak, szukam przyczyn w sobie. Wiem, że mnie kocha, wiem, że w grę nie wchodzi inna kobieta (po pierwsze mu ufam, po drugie to nawet "fizycznie" niemożliwe - pracujemy razem). Mąż patrzy na mnie z miłością, ale nie z pożądaniem. A ja, no cóż, chciałabym się jeszcze (mimo swojego wieku) czuć kobietą. Dodam, że mąż jest w pełni sprawny - fizycznie, zdrowotnie, intelektualnie (aż za bardzo czasem) i również seksualnie. Dbam o siebie, sporo osób twierdzi, że przesadnie (wspomagam się microlipofilingiem i chyba to jest to "przesadnie"). Wyglądam - chociaż nie mnie to oceniać - chyba młodo, jestem chuda, biust mam mały, więc nic mi "nie zwisa" z biegiem czasu, sport uprawiam 5 razy w tygodniu, więc - mam nadzieję - problem nie leży w mojej fizyczności (a może leży?). Kochamy się zwykle 2, czasem 3 razy w tygodniu, wszystko jest ok - nic mi nie przeszkadza, lubię kochać się z mężem. Z tym, że chodzi mi o emocje, a nie o sam seks. Nie wiem, czy to możliwe, ale ja nadal jest w mężu zakochana, imponuje mi (zresztą nie tylko mi), pociąga mnie, i chciałabym, żeby on czuł coś podobnego do mnie. Problemem może być to, że jestem trochę "nieśmiała" jeśli chodzi o seks. Nie, że się wstydzę męża, po prostu niektóre rzeczy wydają mi się nie dla mnie, mam też problemy z inicjowaniem czegokolwiek. Ale mąż chyba nie lubi wyuzdanych kobiet, przynajmniej przez całe 20 lat nie zauważyłam u niego takich skłonności. Choć moja przyjaciółka twierdzi, że mimo że ma "kija w ...." (przesadziła), to "tylko facet". "Problem" jest na tyle złożony, że "uwodzenie" mojego męża to nie tylko fizyczność i wygląd, ale przede wszystkim wyzwanie intelektualne... może temu nie podołałam? Przy moim mężu nietrudno mieć kompleksy pod tytułem "jestem głupi", bo mąż stety-niestety, "grzeszy" rozumem. Mam też wrażenie, że popadliśmy trochę w rutynę. Często wychodzimy na kolacje, do teatru/opery (mąż to uwielbia), ja od wielu lat codziennie staram się nosić koronkową (ewentualnie z dodatkiem koronki) bieliznę, i w sumie oboje przestaliśmy to zauważać. Jeśli to istotne - nie mamy dzieci, mąż nie ma też dzieci z pierwszego małżeństwa. Ale dzięki temu, że mamy tylko siebie, zawsze byliśmy sobie bliscy, nie przeszliśmy nawet żadnych kryzysów. Ponadto - co trochę śmieszne - ja jestem teraz (dopiero teraz) ciut zazdrosna. Mimo, że mąż nie daje mi powodów do zazdrości. Ale - i samej przed sobą mi wstyd, że tak pomyślałam - w poniedziałek mąż egzaminował, ja weszłam do jego gabinetu, jedna (egzaminował po 3 osoby) ze studentek miała - moim zdaniem - zbyt krótką sukienkę. Na tyle krótką, że ja, kobieta, mimowolnie gapiłam się na jej nogi, patrzył się również student, który koło niej siedział. Głupio mi, bo poczułam satysfakcję, że mąż jej nie puścił. Powinnam się porządnie stuknąć w głowę. Zwłaszcza, że (w przeciwieństwie do niektórych naszych kolegów) mąż nie ma opinii podrywacza. ani nawet kogoś, kto robi studentkom jakiekolwiek aluzje. Podchodzi do studentów dość ostro (moim zdaniem zbyt ostro) i bardzo oschle, niezależnie od stopnia ubrania/rozebrania. Drugi z problemów to to, że - niestety - jestem DDA. W związku z tym mam do dziś spore kompleksy. Że nigdy nie dorównam mężowi, że na niego nie zasługuję, że on ma przecież wyższy stopień naukowy, że lepiej radzi sobie w pracy (choć mamy takie same stanowiska), że jest inteligentniejszy i ma większą wiedzę (kompleksy dotyczą zwłaszcza tego ostatniego). Mogłabym wyliczać bez końca. Byłam na terapii, ale niewiele pomogła. I tak się z tym borykam dzień w dzień. Czy może ktoś z Was miał podobną sytuację? A może potraficie coś poradzić? Z góry pięknie dziękuję :) Ewa
nie kocham już swojego męża